5 marca 2018

Wspaniały weekend sportowy!



To był fantastyczny weekend sportowy dla Polski i dla mnie. Halowe Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce, skoki w Lahti, kolarstwo torowe w Holandii, mecz tomaszowskiej drużyny siatkarskiej w Częstochowie i .... Barcelona!

Mamy półfinał!

Zacznę może od początku i sobotniego wyjazdu do Częstochowy na siatkówkę. Jak już wcześniej wspomniałam tomaszowska drużyna rozgrywała mecz w ćwierćfinale play off z Norwidem Częstochowa. Sobotni mecz był trzecim i miałam wielką nadzieję, że ostatnim. Na hali rywala zameldowaliśmy się dość wcześnie, chyba jako pierwsi kibice z Tomaszowa. Niedługo później zjawili się fani z Klubu Kibica. Hala na tę okoliczność była bardzo fajnie przygotowana. Mieliśmy wydzielony sektor. Niestety jego położenie najlepsze nie było ponieważ mecz oglądało się jakby z tyłu, ale nie ma tego złego - przynajmniej widzieliśmy bardzo dobrze co dzieje się na siatce. Z każdą minutą napływało nas więcej i pewne było, że zawodnicy będą mieli niesamowite wsparcie. Można powiedzieć, że mecz tak jakby grali u siebie. 



O godzinie 17 rozpoczęliśmy wielkie granie. Po dwóch pierwszych meczach spodziewałam się zaciętego pojedynku, w końcu rywale mieli dodatkowy bonus w postaci własnej hali. Niestety już w pierwszym secie pod względem emocji siatkarskich trochę się zawiodłam. Lechia dominowała od początku, Norwid tylko na chwilę zbliżył się do nas, ale po krótkiej przerwie na żądanie trenera znów odskoczyliśmy. Oczywiście jako kibic Tomaszowian bardzo mnie to cieszyło, ale jak już jadę na wyjazd to lubię się po emocjonować i obejrzeć dobry mecz. Tego seta wygraliśmy 25-21! Drugi zaczął się podobnie jak pierwszy, również z kilku punktową przewagą naszej drużyny. Kolejna faza seta to znów zryw Norwida i doprowadzenie do straty jednopunktowej, ale kolejna przerwa dla Lechii znów dała zamierzony odpoczynek co przełożyło się na wygranie drugiego seta 25-22. Gospodarze nie mieli już nic do stracenia więc można było liczyć na ciekawszy trzeci set. Ale znów set przebiegał podobnie jak poprzednie dwa. Najzabawniejsze jest to, że w każdym secie mieliśmy moment z wynikiem 20-15 dla Lechii. Tym razem Tomaszowianie wygrali 25-19 i całe spotkanie 3-0. Awans do półfinału stał się faktem. A my kibice swoim dopingiem wspomogliśmy drużynę jak tylko mogliśmy. Podobno nawet wielkie wrażenie na kibicach Norwida zrobiliśmy. Powrót do Tomaszowa był zatem bardzo miły i udany. Teraz czekamy na rywala w półfinale. Będzie to drużyna albo z Suwałk, albo z Krakowa. 

Halowe Mistrzostwa Świata w Lekkoatletce!

Po powrocie z siatkówki w sobotni wieczór czekała na mnie kolejna dawka emocji w postaci finału na 800 metrów Adama Kszczota! Cóż to były za emocje! Cóż to był za finał! Pan Profesor dał czadu i złoty medal! Otworzył worek, który w niedzielę się wypełnił. Muszę przyznać, że bardzo lubię lekkoatletykę. Najbardziej różnego rodzaju biegi i tyczkę, tym bardziej z większymi wypiekami czekałam na niedzielne popołudnie. O 16:05 zaczęli skakać o tyczce dwaj nasi reprezentanci: Paweł Wojciechowski i Piotr Lisek. Niestety obaj nie rozpoczęli konkursu za dobrze i mieli problemy z niższymi wysokościami. Paweł Wojciechowski w zasadzie to przez cały konkurs był taki jakiś zaspany. Na szczęście Lisek się obudził i wyskakał nam brązowy medal.

fot: meczyki


Złoto zdobył niesamowity Lavillenie, którego osobiście bardzo lubię. Ale wczoraj, oczywiście po za Polakami kibicowałam pewnemu Amerykaninowi z przecudownym uśmiechem! To ten po prawej stronie, zdobywca srebra: Sam Kendricks. Oglądanie tego gościa to sama przyjemność. Oczywiście dzięki niesamowitemu uśmiechowi! 

fot: przegląd sportowy


Teraz przejdę do niespodzianek. Pierwszą z nich był srebrny medal Marcina Lewandowskiego na 1500 metrów. Chyba mało kto się spodziewał, że Polak zdobędzie medal, a co dopiero srebrny? Ten bieg był wręcz niesamowity. Lewy dał takiego czadu, że chyba sam nie do końca wierzył w to co zrobił. Ale to co najlepsze miało dopiero przyjść. Równie fajną niespodziankę zrobiły nasze Panie w sztafecie na 4x400 metrów. Co prawda w biegu zdobyły brąz, ale po dyskwalifikacji sztafety jamajskiej Aniołki Matusińskiego odebrały srebro! Na koniec biegowej rywalizacji została sztafeta 4x400 mężczyzn. I o ile medal naszych Pań był w zasięgu, to w medal mężczyzn chyba mało kto wierzył. Ja jednak jestem kibicem bardzo optymistycznym i wierzę nawet wtedy, gdy Polacy nie mają szans. Wierzyłam w medal ale ... ale to co zrobili nasi Panowie to kurczę no nie da się opisać słowami! To trzeba przeżyć. Także przeżyjmy to jeszcze raz!



                                                             fot: przegląd sportowy

Przyznać muszę, że popłakałam się po tym biegu, a sąsiedzi słyszeli mój wrzask podczas biegu na 4 piętrze! MISTRZOWIE ŚWIATA! REKORDZIŚCI ŚWIATA - COŚ NIE-SA-MOWI-TEGO! Szok i niedowierzanie! Niestety po biegu było jak dla mnie trochę drżenia o to czy czasem sędziowie się czegoś nie dopatrzą i nas nie zdyskwalifikują. Bo wielkim minusem tych jakże dla nas udanych HMŚ było bardzo skrupulatne sędziowanie. Na szczęście żadnym naszym biegaczom dyskwalifikacje się nie przydarzyła. 
HMŚ zakończyliśmy na trzecim stopniu podium z pięcioma medalami: dwa złota, dwa srebra i jeden brąz. Chyba mało kto się spodziewał takiego obrotu sprawy i tylu medali. Oczywiście wielu powie, że halowe imprezy są imprezami drugiej kategorii, ale jakby nie patrzeć to są mistrzostwa, medale i rekordy. Brawo Polska!, brawo biało - czerwoni. Jestem z Was dumna!

Stoch i Barcelona.

W cieniu lekkoatletyki znalazły się wczoraj skoki i Barcelona. Przyznać muszę, że o Barcy to zapomniałam. Znaczy byłam pewna, że taki hicior to będzie o godzinie 20:45, a nie 16:15. No i tym sposobem nie oglądałam meczu w ogóle. Ale niezmiernie się cieszę, że Barca wygrała mecz o sześć punktów i o mistrzostwo. Wygranie LaLigi jest już na wyciągnięcie ręki. Można bardziej skupić się na LM.
Skoki natomiast też oglądałam połowicznie, ale trzeba przyznać, że Stoch rozwalił system. Znokautował rywali tak jak kiedyś to robił Adam Małysz. Niesamowity gościu! Kryształowa Kula jest coraz bliżej. Wczoraj bardzo pomógł wąsaty Niemiec, który zaliczył słabszy występ. A Kamil robi swoje. Oby tak to końca sezonu, jakże już wspaniałego sezonu. 
W między czasie w Holandii nasz młody zawodnik Szymon Sajnok zdobył złoto MŚ w kolarstwie torowym. Szkoda, że Holendrzy Polakowi popsuli radość odegraniem nie hymnu Polski, a jakiegoś marszu żałobnego. Generalnie nie pojmuję jak można tak zepsuć hymn danego kraju. 

Trzeba przyznać, że miniony weekend był bardzo piękny dla polskich sportowców. Możemy być bardzo dumni z lekkoatletów, kolarza i Stocha!  💗


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz